30 dni nieobecności.
Świetnie.
Bardzo dużo rzeczy się działo przez ten miesiąc dużo namieszało.
Poznałam nowych ludzi.
Szkoda, że nie udokumentowałam sobie tego tu..
Ale nie było czasu, nie miałam go nawet dla siebie, nie mówiąc już o pisaniu na blogu.
Dziś trochę czasu mam, bo o 12,10 skończyłam i na jutro mało nauki.
Pewnie byłabym na jazdach teraz, ale mądra nie miałam kiedy się na nie umówić, a teraz siedzę bezczynnie.
Dlatego, że dużo ominęłam to przejdę do dzisiejszego dnia, a następnie postaram się skrócić te 30 dni, które były dość ciekawym okresem.
Dziś- 12 marca 2013 w końcu wstałam do szkoły bez spóźnienia się.
Oczywiście Noemi nie ogarniała na 1h, bo dzień wcześniej zrobiła sobie wagary z D( jeszcze tu o nim nie wspominałam, ale do tego dojdę

)
Później basenik i kolejne 2h minęły bardzo szybko.
W tym test z ang, który poszedł mi bardzo dobrze.
Już jestem chora, ledwo wyszłam z basenu.
Weekendy jak weekendy.
Ostatnio co tydzień impreza.
W ostatni weekend byłam na imprezie w Pom. z Dominikiem i W.
Miało być więcej osób - Sandi i Emily, ale nie wypaliło.
W sobotę domóweczka u Marti, na którą pojechałam z Emily i jej chłopakiem.
Weekend wstecz spędziłam z Emily i jej chłopakiem + D w klubie bilardowym, a wieczorkiem poszłam na imprezę do Pom z D i W.
Wyjście było na totalnym spontanie.
I to był ten ciężki tydzień.
2 marca, kiedy przeczytałam Facebooka mojej mamy.
Wygarnęłam jej wszystko, strasznie się pokłóciłyśy i płakałam przez kolejne parę dni.
Sytuacja się poprawiła, rodzice mnie ostatnio bardzo rozpieszczają, dostaję wszystko co chcę.
Nowy laptop, ciuchy, buty itd.
A lista nadal się dłuży..
Co do rodziny jeszcze.. mama przestała mnie tak ograniczać.
Nie tylko pod względem finansowym, ale dała mi większą swobodę, mogę sobie w weekend imprezować bez wielkich awantur.
Plusy wkraczania w pełnoletność.
Jeśli chodzi o spr sercowe.
Nie narzekam.
Mam dużo adoratorów.
Przynajmniej miałam, bo odpuliłam
Spotykałam się z Kar, dużo dużo z Karolem, Michałem, Hubertem, Mateuszem, Dominikiem.
Pominęłam kogoś?
Możliwe
Z Kar byłam w Krakowie na domówce byłej Dom - Weroniki.
Taka tam domówka na 60 osób.
Jechaliśmy z Sebkiem P, Magdą M i chłopakiem Wery.
Oczywiście na drugi dzień nie poszłam do szkoły i musiałam się grubo tłumaczyć wychowawczyni.
Mama była w domu, ale nie miałam za dużej lipy.
Ale chaotyczny ten wpis...
Zero chronlogii.
Ale ważne, by móc coś wspomnieć, mieć jakieś ''prześwity''.
Z Karolem mi się kontakt trochę urwal, bo dużo się kłóciliśmy.
Pamiętam akcję jak spotkałam sie pierwszy raz z D i Emily.
Siedzieliśmy w Holly, potem się rozeszliśmy, spotkałam się z Kar i siedzieliśmy w jego klubie chyba do 1, fajnie jak tak pusto siedzieć w takim miejscu, gdzie odbywają się wielkie imprezy.
Przez tamten czas dużo spotykałam się z Kar i pisałam z Karolem.
Ale zaczęłam się kłócic z Karolem i kontakt się na urwał.
Czasem teraz tylko piszemy, myślę, że gdyby mieszkał w naszym mieście to byłoby inaczej.
Kontakt z Kar zaczął mi się ograniczać mniej więcej po Krakowie.
Zaczęłam się spotykać z D.
Piszemy od rana do wieczora.
Średnio 400 smsów dziennie, więc śmiesznie
Eh.. ta moja niestabilność.
To są plusy bycia singlem i odstresowaniem się od byłego związku z Ł? Być może.
Ale nie narzekam, że jestem sama.
Poznaję dużo osób, wychodzę non stop.
Otwieram się do świata.
Dzień kobiet spędziłam z D, byliśmy w kinie, dostałam kwiatki, a wieczorem pojechaliśmy na imprezę.
Był nawet parę razy u mnie na przerwie w szkole ( chodzimy do innych szkół)
Tak poza tym skończyłam wykłady na prawko i mam już jazdy.
Oj ciężko będzie ciężko